Opis obrazu

"bez tytuły", akryl i ołówek na płycie pilśniowej, wymiary 102x102x5 cm Ten obraz to prawdziwa wizualna uczta dla oczu. Pierwsze, co rzuca się do oczu, to monochromatyczna paleta kolorów — intensywna czerń przechodząca w delikatne odcienie szarości i bieli. Kształty? No, jakby piksele z ekranu, tworzą dynamiczną kompozycję, pełną kontrastów i rytmu. Przypomina to symfonię dla oczu, gdzie każdy "ton" to inny kwadrat. Atmosfera jest nieco tajemnicza i intrygująca, prawda. Jakby coś się tu działo, co trudno uchwycić na pierwszy rzut oka. Styl artystyczny — pixel art na sterydach! To trochę jak wizualny "puzzle", który każe się zatrzymać i pochylić się nad każdym detalem. Co to wywołuje? Chyba lekki niepokój i ciekawość jednocześnie. Może to labirynt myśli, który zmusza do zastanowienia się nad uporządkowaniem świata. A może to tylko ja tak myślę. O niebo lepsze niż większość współczesnych dzieł. Taki obraz ma coś z magii, jak picie herbaty przy brzęku deszczu za oknem. Mój młodszy brat by powiedział, że wygląda jak moja popsuta gra w "Minecraft". Każdy kwadracik, każda linia, to jak zapis niewidzialnej melodii, która rozbrzmiewa w głowie. Fascynujące, taki visual impact, że trudno się oderwać.